Photobucket Photobucket Follow

Jak do tego doszło?! Czyli jak zmieniłam rozmiar z 75B na 65G*

Wiele z uświadomionych stanikowo dziewczyn przeżyło gdzieś w swoim życiu wielkie buum!, po którym zaczęły nosić dobry rozmiar. Często to jedna wizyta w sklepie, która wszystko zmienia. U mnie przebiegało to stopniowo i trwało trochę dłużej. No i żaden sklep nie miał w tym swojego udziału. Było za to kilka blogów (chciałabym bardzo mocno uścisnąć wirtualnie Stanikomanię!) i Balkonetka. Gdybym była mniej buntowniczo nastawiona, pewnie też szybciej doszłabym do tego, co noszę dzisiaj.

Historii część pierwsza. "Miseczka A". Mój pierwszy stanik był brudnobiały, koronkowy i nie mam pojęcia, jaki miał rozmiar (z zapewnień rodziców wynikało, że to była miseczka A z obwodem niewiadomym, ale biorąc pod uwagę ich stanikowe nieogarnięcie, nie mam pojęcia, ile jest w tym prawdy). Nigdy go nie założyłam (da się uznać, że to był w ogóle mój pierwszy stanik?). Mama próbowała mi go wcisnąć w podstawówce, ale ja nie miałam ani odrobinę ochoty zakładać go na siebie. Wtedy upierałam się przy kupnie dziecięcej braletki z nadrukowaną świnią między piersiami, wszystkie koleżanki takie miały, nie chciałam być gorsza. Braletki odmówiono, więc w ramach buntu dalej pomykałam bez biustonosza. W końcu brudnobiałe coś zniknęło, a ja  zdecydowałam się, że jednak założę stanik. Nowy, wściekle zielony. Oczywiście w rozmiarze 75B.

Historii część druga. 75B. W 75B przechodziłam najdłuższą część swojego stanikowego życia. Stanikowe życie nie tak znowu długie, więc na szczęście i to nie trwało długo. Staniki oczywiście kupowałam na targu, nie wydając na nie więcej niż 20 zł. Wtedy nie miałam pojęcia o istnieniu obwodów mniejszych niż 75. Czytam czasem o osobach kupujących 70C na bazarach - ich bazary muszą być świetnie zaopatrzone. Zdarzyło mi się wtedy od sprzedawców usłyszeć, że mam mały biuścik. Albo kupić rozmiar 80B, bo akurat taki się złapał.

Bardzo urokliwy model bazarowy w brudnym beżu

Patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, widzę, że już wtedy miałam zapędy kolekcjonerskie. Kupowałam często i zawsze wybierałam dziwne kolory albo wzory, które potem nijak nie pasowały do moich ubrań. Bo czemu nie? Miałam więc w szufladzie stanik ceglasty, błękitny, różowy (przypominał Freyę Deco!) i w krateczkę. Wzory szalone na tle oferty bazarkowej - wypadłyby blado przy najbardziej stonowanym staniku z mojej obecnej kolekcji.

Fiszbiny na piersiach, obwód jak rajstopy, a ja długo byłam przekonana, że to miski są za duże

W jednym z kobiecych pisemek, które dawno temu czytałam, znalazł się tekst o dobieraniu biustonosza. Dowiedziałam się z niego mniej więcej, jak powinny wyglądać dopasowane miseczki i jak działają sister sizes. Niestety, dowiedziałam się też, że obwód nie może być na tyle ciasny, że widać wybrzuszenie w ciele, co pozwoliło mi jeszcze przez całkiem długi czas sądzić, że moje obwody są w porządku, bo spełniają tę zasadę. Dopiero potem zrozumiałam, że moje żebra obrasta tłuszcz i flakowata skóra...

Historii część trzecia. 75C. W 75C wskoczyłam, gdy postanowiłam kupić stanik w Pepco, które oferowało odrobinkę ściślejsze obwody niż bazarkowi sprzedawcy. Mój biust zaczął radośnie wyskakiwać z miseczek i nawet ja jako niedoszkolona stanikowa sknera nie mogłam tego zignorować. Wtedy już wiedziałam, że powinnam szukać raczej obwodu 70 z miseczką D, ale Pepco nie słyszało o kobietach w 70 z Donicami. Brałam więc to, co było.


Co ciekawe, przez cały czas noszenia totalnie za luźnych obwodów nie zdawałam sobie sprawy z rozmiaru mojej asymetrii. Widziałam, że piersi nie są równej wielkości, ale to było dla mnie "troszkę". Prawdziwa skala zjawiska ujawniła się dopiero po dobraniu odpowiedniej miseczki i przyznam, że na początku byłam w lekkim szoku.

Historii część czwarta. 70D. Gdzieś po drodze w poszukiwaniu stanika z niskimi boczkami (nikt nie poinformował mnie, że moje ówczesne nie miały wysokich boczków, a jedynie podjeżdżające obwody) trafiłam do sklepu, gdzie kupiłam swój pierwszy obwód 70. Zapytana o rozmiar odpowiedziałam oczywiście, że 75B, ale tym razem z delikatną sugestią, że nie mieszczę się w miseczkach. Sklep nie należał chyba do najlepiej zaopatrzonych, a stanik, który dostałam do przymierzenia miał niesamowicie grubą gąbkę. Sprzedawczyni jednak była i tak dość przytomna, żeby dać mi najmniejszy z dostępnych obwodów i to tylko po ocenie na oko.

Stanik z bliznami po operacji zwężania mostka. Z luźnego 70 zrobiło się ciasne 70, a miski zaczęły wyciskać buły

Każdy z moich 75B miał wystające druty, do części z nich pogubiłam ramiączka, które były pozwijane w serpentynki i miałam na zmianę może z trzy nierozpadające się. Cały czas wiedziałam, że coś jest nie tak. Próbowałam więc z jakimiś sieciówkowymi markami w rozmiarze 70D, ale te staniki rozciągały się po kilku dniach użytkowania. Zwiedzałam outlety, w których królowała zasada "mały obwód + mała miseczka, duży obwód + duża miseczka". Cały czas wtedy ograniczał mnie studencki budżet. Co ciekawe, staniki, które kupowałam wtedy kosztowały właściwie tyle samo, co bazowe propozycje marek, które kupuję dzisiaj, całe to ograniczanie było więc moją fantazją. Pierwszy raz trafiłam na rzeczywiście trzymający obwód w internetowym sklepie F&F (którego zamknięcie boli mnie nadal). Oczywiście z za małą miseczką. I chyba w końcu dowiedziałam się, że istnieje obwód 65. Odpowiedni moment, prawda? :)

Historii część piąta. Prawie dobrze, czyli 65E.
W którymś z zamówień z woskami zapachowymi znalazłam ulotkę sklepu z brafittingiem. Zaczęłam szukać i znalazłam stronę Balkonetki. Znalazłam Stanikomanię. Połknęłam wszystko w jakiś tydzień i zaczęłam się mierzyć i szukać znowu, tym razem już staników do zamówienia. Zmierzyłam się źle, bo nie miałam pojęcia, że porada o mierzeniu się w staniku nie obejmuje mierzenie się w za małym staniku. W efekcie moje pierwsze zamówienie złożyłam na rozmiar 65D. W ostatniej chwili zmieniłam go na 65E, bo coś mnie tknęło. Gdyby mnie tknęło tak jeszcze dwa razy, może od razu trafiłabym w ten, który noszę obecnie najczęściej.

Koniec historii. 65G oraz bliższe i dalsze sąsiedztwo. Ponieważ na początku wygarnianie i układanie biustu w miseczkach wydawało mi się stekiem bzdur wymyślonym przez opętane świruski, nie robiłam tego i byłam przekonana, że moje 65E pasują. Na szczęście mój biust w trakcie noszenia wygarniał się sam, więc w końcu musiałam przyjąć do wiadomości, że coś nadal nie jest dobrze. Pierwszy raz, kiedy założyłam stanik w pochyleniu, mogę chyba uznać za początek noszenia odpowiednio dopasowanych biustonoszy. Okazało się, że świruski miały rację :) W momencie, w którym wyskoczyłam z rozmiaru 65F, wypadłam też z rozmiarówki wielu modeli, które mi się podobały, ale to wtedy tak naprawdę wkręciłam się w stanikoholizm, który trwa do dzisiaj.

Gorteks Sylvie 65G, najfajniejszy polski plandż, jaki mam w szufladzie

*65G to rozmiar europejski odpowiadający w tabelach moim wymiarom. Nie noszę go najczęściej ani nic z tych rzeczy, bo standardu w Polsce nadal brak, ale przyjęłam dla uproszczenia, że to "mój rozmiar"

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Braletki na gwałt potrzebne! cz. 2. Sahaja – Iris i Juliette (PL/ENG)

Konrad – Samira push-up (PL/ENG)

Gossard – Gypsy High Apex Plunge + Deep Short (PL/ENG)

Comexim – Super Dots (PL/ENG)