Photobucket Photobucket Follow

V Salon Bielizny: przegląd nowości i urywki z targów

Od Salonu Bielizny minął już ponad miesiąc, a mnie z powodu licznych zawirowań życiowych dopiero udało się stworzyć notkę o tym, co zobaczyłam i obfociłam w Łodzi. Nie będzie to całościowa relacja z Salonu, a raczej przegląd nowości - jak w tytule. Pierwszy wyjazd na targi trochę mnie przytłoczył, czego mogłam się spodziewać, ale prawdę mówiąc, w ogóle tego nie rozważałam przed wyjazdem ;) To naprawdę duże wydarzenie, na którym między masą ludzi i czyhającymi na każdym kroku wieszakami z bielizną trudno się odnaleźć, szczególnie jeśli po prostu chce się zobaczyć i zachować na fotkach wszystko, a program napakowany jest wydarzeniami. Dla osoby unikającej na co dzień tłumów i nadmiaru wrażeń to ogromny szok - dochodziłam do siebie przez kolejne dwa dni. Moim priorytetem było obejrzenie jak największej ilości nowości, a w drugiej kolejności bieganie na wydarzenia, co w praktyce przerodziło się tylko w pstrykanie fotek i uczestnictwo w pokazie oraz brafittingowej przymierzalni, choć czasu nie brakowało (kilkugodzinna podróż, bóle głowy, padanie z nóg i takie tam życiowe sprawy). Wiem, że zdjęcia nowości z Salonu zawsze wzbudzają wiele emocji, więc jest mi przykro, że nie zaprezentuję naszych producentów tak dobrze, jak na to zasługują - masa zamazanych fotek z dziwnych perspektyw i ogólnie zdjęcia z suszarki. Mam jednak taką cichą nadzieję, że to po prostu ten pierwszy trudny krok do porządnej notki w przyszłości, jeśli uda mi się odwiedzić jeszcze Salon (bardzo chcę!). Liczę, że ciekawość stanikomaniaczek nie jest jeszcze stuprocentowo zaspokojona i że dobrze będzie odświeżyć sobie po miesiącu bieliźniane zapowiedzi.



Żeby sprawa była prosta, zdjęcia w notce uszeregowane są według kolejności, w jakiej odwiedzałam poszczególne stoiska (znaczy również prawdopodobnie w kolejności od bardzo złych do tych trochę lepszych). Zapraszam do oglądania.

Gaia

W Gai jak zawsze kolekcja sezonowa napakowana jest kolorami i nadrukami, za co tę markę lubię. Wyłapałam kilka motywów kwiatowych, które we mnie budzą niezmiennie wewnętrzne podskoki radości i chyba się już z tego nie wyleczę. Oprócz tego znowu pojawiają się motylki, które są chyba już elementem obowiązkowym w Gaiowych sezonówkach. W krojach dominują modele półusztywniane, poza tym pojawiło się kilka miękkich, w tym też pionowce.













Gorsenia

Na stoisku Gorsenii nie udało mi się niestety zrobić zbyt wielu zdjęć zdatnych do użytku, ale są dwie rzeczy, które po prostu trzeba pokazać. Najwięcej emocji zdecydowanie wzbudzał czerwony model z ozdobną aplikacją. Bardzo ozdobną. Trend z paseczkami, przypinkami i podobnymi gadżetami jest w bieliźnie już obecny od jakiegoś czasu i trochę się opatrzył, ale projektanci Gorsenii poszli na całość i oprócz ażurowego cuda dorzucili masę kryształków. Zupełnie nie moja stylistyka, kolorystyka i wogle i wogle, ale wiem, że na pewno ta czerwona ozdobność znajdzie wiele zwolenniczek. Drugą rzeczą, która tym razem złapała mnie za serduszko po całości, jest błękitny miękkus w delikatną łączkę. Stanik jak stanik, mnie się podoba, ale do kompletu mamy wysokie figi i ten zestaw trafia na moją listę absolutnie koniecznych zakupów i mam szczerą nadzieję, że wejdzie do sprzedaży i że uda mi się w końcu dopasować miękką Gorsenię.






Konrad

Podpatruję sobie od jakiegoś czasu projekty Konrada i cały czas nasuwa mi się jedna myśl - kolekcje wydają się stonowane w porównaniu z innymi z naszego rynku bieliźnianego, ale są przy tym eleganckie i coraz bardziej mi się to podoba. Przy tym mam wrażenie, że bielizna dużo zyskuje przy osobistym kontakcie. Rzeczą, która wpadła mi w oko najbardziej, jest Noemi, czyli miękkus (zdaje mi się, że z bocznym panelem, ale poprawcie mnie, jeśli się mylę, bo pamięć zawodzi) z pięknymi kwiatowymi haftami, przetykany złotą nitką. Noemi wystąpi w dwóch kolorach: burgundzie i czerni. Prezentuje się naprawdę obiecująco i bardzo bym chciała dorwać go w swoje łapy (swój biust?). Oprócz Noemi moje oko wychwyciło również piękną linię Samira (semi-soft, miękki pionowiec, usztywniany, również w dużych rozmiarach, i push-up). Haft szczególnie efektownie prezentuje się na wersji miękkiej, ale mnie spodobała się najbardziej wersja puszapowa, która już niedługo pojawi się w recenzji na blogu :) No i model Fleur, który już od jakiegoś czasu jest dostępny w sklepach. Poza tym w Konradzie wypatrzyłam chyba najciekawsze ozdobniki na mostkach, zamiast powtarzającej się wszędzie cyrkonii na mostkach Konrada dyndały serduszka, szafirowe kryształki i imitacje kamei.







Nessa

Pierwszy raz miałam okazję obejrzeć na żywo bieliznę Nessy. Oczywiście od razu rzucił mi się w oczy (i jestem pewna, że nie tylko mnie) tęczowo-turkusowy miękki model. Mam ochotę, poważną. Ku mojemu zaskoczeniu drugą rzeczą, która na mnie zadziałała, był miękki haftowany nudziak, czyli coś, co zwykle jest mi wybitnie obojętne.





Lupoline

Lupoline zaproponowało czarny longline z miękkimi miseczkami z jednym pionowym szwem. Żałuję, że nie udało mi się uchwycić go lepiej, bo przezroczystości prezentowały się całkiem interesująco. Do tego ciekawe majtki z wycięciem z przodu - to jest ten poziom dziurawienia bielizny dolnej, który nawet ja akceptuję i całkiem mi się podoba. Poza tym na wieszakach wisiało sporo pastelowych miękkich pionowców w klasycznym dla tej marki kroju. Paleta bardzo wiosenna, ale był u Lupoline jeden model w granatowo-żółte kwiaty, trochę bardziej wyrazisty, niestety, nie załapał się na żadną fotkę.







Ewa Bien

U Ewy Bien jak zawsze królowały hafty i piękne kolory. Jestem fanką obu niebieskości ze zdjęć poniżej. Marka na wiosnę proponuje piękną linię w jesiennych kolorach, co zresztą komentowała półżartem przedstawicielka marki. Poza tym to na tym stoisku wypatrzyłam jedyny stanik w prawdziwie zielonym kolorze.











Kinga

U Kingi można było przyjrzeć się bliżej modelowi ombre wzbudzającemu emocje w internetach już od jakiegoś czasu i potwierdzam, że na żywo wygląda zupełnie nieźle. Poza tym wypatrzyłam naprawdę żywą i gęstą łączkę (wybaczam połączenie z ognistą czerwienią), miękki model w odcieniu lila, który też mi się bardzo spodobał i bladoróżówy push-up ze srebrnymi falującymi wstawkami.






Mat

Kolekcje Mata są zawsze utrzymane w dość charakterystycznym stylu i zapowiedzi z wieszaków nie były w tym względzie zaskakujące. Jest więc dużo kolorowych, ale drobnych nadruków, pastele, kolorowe kokardki itepe. Kroje to klasycznie puszapy (nie cenię), ale też usztywniane modele na średnie i troszkę większe biusty (polecam szczerze). Zwróciłam uwagę na bazowy puszapek z kwiecistą aplikacją i, oczywiście, na Carmelę w najpiękniejszym odcieniu niebieskiego na świecie i wypieram na razie myśl, że nie mieszczę się w rozmiarówkę tego modelu. (Bonus dla stałych obserwatorek polskiego rynku - te motyle już znamy, prawda? :))













Nipplex

Modele na wystawie Nipplexu utrzymane były w dość stonowanej stylistyce. Znowu zwróciłam uwagę na beżowego nudziaka (co się ze mną dzieje?), a poza tym wypatrzyłam dwa drukowane miękkusy, z czego ten drugi właściwie pasowałby nieźle do mojej wiosennej szuflady.








Kleo

To marka celująca, zdaje się, w młodzieżową klientkę, ale nie jestem pewna, czy rozmiarówka jest tu sensowna. Pomijając te moje wątpliwości, poczułam takie małe ukłucie smutku, że ten przesłodki stanik w ptaszki nie jest dla mnie i po prostu muszę go pokazać.



Dama Kier

Haftowane puszapy na żywo prezentują się ciekawiej niż na zdjęciach ze strony producenta. Biało-grafitowy wywołuje u mnie silne skojarzenia z babcinymi serwetkami (dla jasności - babcina serwetka to dobra rzecz i to jest dobre skojarzenie). A na manekinie coś dla miłośniczek przypinek, pasków i dekoltów wystających bezwstydnie spod bluzek.








Gorteks

Nie wiem, czy wy też macie taką markę, na której kolekcje czekacie, choćby po to, żeby je obejrzeć, niezależnie od tego, czy leży na was świetnie, czy też zupełnie nie, ale ja tak mam z Gorteksem. Lubię te ich kwiaki, nadruki, kolory i wogle szysko. W Gorteksie bez zmian, a więc było sporo kwiatowych motywów, kolorowe koronki itp. Z bardziej interesujących rzeczy - pięknie prezentował się koronkowy longline, szkoda, że to model tylko dla małych biustów (w obwodzie 65 do F). Gorteks zrobił też braletkę z gipiurowymi aplikacjami na miskach - fajna rzecz, ale znowu, nacieszą się nią tylko małobiuściaste. W "normalnej" rozmiarówce zainteresował mnie za to model w pióra z brokatowym połyskiem (połysk oczywiście zaginął na fotkach). No i paisley, lubię paisley. Dla tych z was, które bolał brak Gorteksowych halfcupo-balkonetek, jest dobra wiadomość, bo na wieszaku znalazł się taki model w pastelową łączkę. Sznurowanie zupełnie nie jest w moim stylu, więc raczej nie będę na niego polować, ale nie odpuszczę sobie za to innego kompletu, bo Gorteks zrobił coś, co stało się moim hitem na Salonie, czyli komplet drukowany w żurawie z wysokimi figami, coś cudownego. Po prostu muszę się podzielić mimo beznadziejnej jakości fotek.


















Jasmine

Tej marki nie znałam prawie w ogóle przed Salonem. Śliczne braletki w ciekawych kolorach, brąz i żółty przygarnęłabym zaraz. Co ciekawe, te miękkie bezfiszbinowce występują w stanikowych rozmiarach, ale jest to rozmiarówka z przedziału 70A - 80B. Po przejrzeniu katalogu smutłam na całego, bo Jasmine szyje też ładne koronkowe miękkie pionowce, ale niestety w ogóle nie ma w ofercie obwodów poniżej 70. Cóż, jeśli macie możliwość, testujcie, bo może warto? Ciekawostka: na stoisku Jasmine przedstawiciel był bardzo uprzejmy, a na moje próby fotografowania staników zareagował tak samo uprzejmym zdziwieniem, bo mogę przecież obejrzeć je w internecie :)





Sapph

Wszystkie modele utrzymane były w podobnej prostej stylistyce z niewielką ilością detali. Sapph zdecydowanie wyróżniał się na tle pozostałych, bardziej kolorowych i bardziej bogato zdobionych marek. Paseczkowy szarak prezentował się naprawdę interesująco.






Samanta

Stoisko Samanty wciągnęło mnie bez reszty :) Spotkałam się z przemiłym przyjęciem i dziękuję pani projektantce za wyczerpujące przedstawienie oferty. Nigdy wcześniej nie widziałam bielizny tej marki na żywo i byłam w szoku, że te hafty naprawdę są tak piękne. Możecie zobaczyć czerwony model, który mnie przywołuje niezmiennie skojarzenia z poinsecją i świątecznymi dekoracjami, ale dopiero na Salonie dowiedziałam się, że dla ekipy Samanty to model związany z motywami regionalnymi z Podhala. Poza tym niesamowicie spodobał mi się usztywniany pionowiec w łączkę (sto procent tego, co lubię w stanikach). Samanta ma też nowy krój z lekko przedłużaną miseczką w stylu high apex. Królują hafty i przezroczystości, które zyskują dopiero na ciele (stąd pani projektantka pomagała symulować biust :P). I do tego piękne detale, jak na przykład ta mieniąca się kokarda. Poza stanikami miałam okazję przyjrzeć się majtkom, równie pięknym (i do tego bez gumek na wykończeniach, jak się dowiedziałam). No i przypinki do kołnierza. Gorseniowa czerwona gipiura z cyrkoniami trochę mnie jednak przeraziła, za to kołnierzyki Samanty kojarzą mi się z ludowymi robótkami na szydełku, a w moim wypadku każde ludowe skojarzenie jest dobre, więc właściwie chyba mi się podobają.
No i gwóźdź programu. Ten beżak wygrał wszystko. Napisałam wcześniej, że Gorteksowe żurawie wygrały u mnie Salon, ale chyba jednak Samantowe beżowe hafty pokochałam bardziej.

























Ava

W Avie królowały longlajny - aż trzy, to niezły wynik. Poza tym żywe, bogate nadruki, piękny turkus i kilka ciekawych haftów.












Anita

Staniki sportowe Anity prezentują się wizualnie nieźle, choć raczej prosto, ale niewiele wiem o nich nabiustnie. Poza tym na stoisku zauważyłam kilka ciekawych karmników, co na pewno cieszy matki obecne i matki planujące.






"Tajemniczy ogród". Pod takim hasłem opracowano pokaz i do niego nawiązywała cała oprawa audiowizualna. Obawiałam się trochę, jak odbiorę to wydarzenie, bo na co dzień raczej używam innych rodzajów rozrywki (jestem takim stonowanym człowiekiem), ale byłam zaskoczona tym, jak dobrze mi się oglądało. No, może poza muzyką, bo to zupełnie nie moja bajka. Wszystkie te ogony, motyle i inne gadżety na wybiegu po prostu są i robią wrażenie, no właśnie, pokazu :) Z mojej perspektywy fajnie, że modelki nie reprezentowały wszystkie jednego rozmiaru, ale wiem, że koleżanki plus size wciąż czują niedosyt modelek o podobnych do swoich kształtach. Trudno mi się odnieść osobiście, ale skoro lud krzyczy, coś musi być na rzeczy. Pokaz doceniam głównie za to, że można zobaczyć część nowości w akcji, a to zupełnie inne doświadczenie niż podziwianie bielizny na wieszakach.

Teraz powinnam wrzucić filmiki z pokazu, ale tego nie zrobię. Wybrałam dość kiepskie miejsce, oszczędziłam więc sobie kręcenia filmu z głowami publiczności na pierwszym planie. Mimo wszystko czuję, że filmy fotki z innych sprawozdań temat pokazu wyczerpują :)

Po pokazie miałam okazję jeszcze przymierzyć parę modeli z nowych kolekcji wystawców w brafittingowej przymierzalni. Zrobiłam parę naprawdę kiepskiej jakości fotek, do których dodałam króciutkie opisy i zamieściłam na Instagramie, bo informacja o staniku, nawet okraszona zdjęciem wątpliwej jakości, jest zawsze cenna, a przynajmniej dla mnie. Odsyłam więc do tamtych fotek, a w razie pytań o rzeczy, które miałam na sobie (rozmiary, odczucia, elementy składowe), piszcie śmiało w komentarzach.

Pierwszy wyjazd na Salon Bielizny był dla mnie silnym przeżyciem, choć raczej ze względów nieprzygotowania psychicznego i nieprzyzwyczajenia do przebywania w tłumnych miejscach. Gratuluję organizatorom stworzenia imprezy, która gromadzi tyle osób związanych z przemysłem bieliźnianym, bo ojej, to są tłumy ludzi. I tyyyle bielizny. Bardzo mi się podoba, że tylu producentów angażuje się w tego rodzaju imprezy i że możemy wspólnie oglądać efekty ich pracy. Cieszę się też, że miałam możliwość nabiustnego zapoznania z niektórymi nowościami, bo to było (poza tym, że przymierzanie stanika jest zawsze świetną zabawą) w pewnym sensie bardzo pouczające. Mam nadzieję, że będę miała okazję pojawić się na kolejnych edycjach imprezy (tym razem w lepszej kondycji fizycznej) i poprawić jakość i tempo tworzenia sprawozdania z wyjazdu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak do tego doszło?! Czyli jak zmieniłam rozmiar z 75B na 65G*

Braletki na gwałt potrzebne! cz. 2. Sahaja – Iris i Juliette (PL/ENG)

Konrad – Samira push-up (PL/ENG)

Gossard – Gypsy High Apex Plunge + Deep Short (PL/ENG)

Comexim – Super Dots (PL/ENG)